"Metaforą życia Jerzego Lipczyńskiego jako artysty jest labirynt, który wybiera świadomie. Do celu dochodzi różnymi, często okrężnymi drogami. Próbuje wszystkich dróg, często cofa się, ma odwagę aby zawrócić" - Zdzisław Pidek
Urodził się w 1965 r. w Tychowie. Ukończył Liceum Sztuk Plastycznych w Koszalinie. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku (1988–93). Dyplom w pracowni prof. Franciszka Duszeńki. W 1999 r. otworzył przewód kwalifikacyjny I-go stopnia, a w 2007 r. przewód kwalifikacyjny II-go stopnia - oba na ASP w Gdańsku.
W latach 1999-2001 i 2007-2010 zasiadał w Prezydenckiej Radzie Kultury. Jest członkiem-założycielem Stowarzyszenia Miejsce Sztuki Officyna w Szczecinie oraz Stowarzyszenia Zachęta Sztuki Współczesnej w Szczecinie. Obecnie kieruje Katedrą Rysunku, Malarstwa i Rzeźby na Wydziale Budownictwa i Architektury Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Jest również kierownikiem Zakładu Rzeźby na kierunkach Wzornictwo i Architektura.
Rzeźba nie musi być z brązu, dębiny, marmuru. Nie musi być z gliny, betonu, stali. Może być z kartonu, skóry, drutu, sztucznego tworzywa, liści, papieru, z kilku z tych materiałów, albo ze wszystkich naraz. Dla Jerzego Tadeusza Lipczyńskiego wszystko może być tworzywem rzeźby. Często, zresztą, przekracza on w swoich artystycznych poczynaniach tradycyjne granice rzeźbiarskiego obiektu, tworząc happeningi, instalacje, performance, których istotą jest istnienie momentalne.
Najczęstszym materiałem klasycznie pojmowanych rzeźb artysty jest drewno. Jednak nie rzeźbione dłutem, tylko ciosane siekierą, z czego powstają formy masywne, surowe, brutalne w wyrazie. Albo pozostawiane w formach, jakie drewnianym klocom i belkom nadała natura i mozolne ich do siebie dopasowywanie dla uzyskania pożądanego kształtu. Tak powstające rzeźby J.T. Lipczyńskiego w zaskakujący sposób ujawniają nasze zapomniane związki ze światem przyrody, związki pomiędzy pniem drzewa a ludzkim torsem, konarem a udem, łydką lub ramieniem. Ledwie okorowane, sękate, rozłamane, spękane kawały drewna pokazują nie tylko powinowactwo form z ludzkim ciałem. Demonstrują wspólnotę materii organicznej, czy to drzewa, czy człowieka, jakim jest destrukcja i przemijanie. Mimo swej ułomności figury J. T. Lipczyńskiego, jak antyczne marmury, poruszyć mogą urodą linii, choć urwanej, kształtem, chociaż niepełnym, zderzeniem faktur, nietrwałością istot w szczelinie pomiędzy istnieniem a nieistnieniem.