Wyjątkowa wystawa kilkudziesięciu prac Wojciecha Zielińskiego, które przez blisko 40 lat znajdowały się w prywatnej kolekcji w Innsbrucku, a obecnie - dzięki propozycji dotychczasowych właścicieli - powróciły do swojego autora i mogą być prezentowane w Szczecinie.
Wayne Beauchamp, amerykański biznesmen, po raz pierwszy przyjechał do Polski w latach 70. w konkretnym celu: interesowały go bursztyny. Działał w branży jubilerskiej, chciał rozpoznać rynek. Któregoś dnia, zapewne z ciekawości, wszedł do budynku Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku i na pustym korytarzu zagadnął studenta ostatniego roku Wojciecha Zielińskiego.
Przypadkowa rozmowa stała się początkiem wieloletniej znajomości. Jeszcze tego samego dnia Wayne znalazł się w sopockiej pracowni młodego artysty i zobaczył jego obrazy. Zrobiły na nim wrażenie. Chciał je mieć u siebie w londyńskim domu, ale myślał także o wystawach. Swoje plany realizował konsekwentnie, także po przeprowadzce do Austrii. Zamawiał kolejne prace, pomagał Wojciechowi wyjeżdżać za granicę na wystawy. W austriackim domu biznesmena i jego żony Christiany Meier Wojciech Zieliński zawsze był mile witany, nawet gdy Wayne wyjechał na stałe do USA.
W pięknym i przestronnym domu w Innsbrucku, w którym Christiana mieszka razem z Jürgiem Meierem, zostało kilkadziesiąt obrazów Zielińskiego, wszystkie starannie zabezpieczone i zapakowane. Tak przetrwały kilkadziesiąt lat.
Na przełomie 2019 i 2020 roku, wraz z życzeniami świątecznymi i noworocznymi Christiana i Jürg złożyli Wojciechowi zupełnie niespodziewaną propozycję. Zaoferowali przywrócenie życia zgromadzonej kolekcji. „Ty będziesz wiedział, co z nią zrobić.” I tak latem 2020 roku Zieliński pojechał do Innsbrucka i przywiózł kolekcję swoich prac do Szczecina.
Powrót kolekcji do autora po czterech dekadach? Wydawałoby się niemożliwe, a jednak... Można wręcz powiedzieć, że cuda się zdarzają. I te cuda – obrazy Wojciecha Zielińskiego sprzed lat – można teraz po raz pierwszy zobaczyć w Galerii Kapitańskiej.